niedziela, 23 kwietnia 2017

Miododajna czereśnia przed powrotem zimy, a propolis (kit pszczeli :-)


Czereśnia miododajna pszczoły zbierają pyłek początek kwietnia 2017 >>>

Obecnie za oknami widok jakby nie było jeszcze wiosny… Mi taka aura kojarzy się z klimatem Norwegii, tylko zamiast widoku fiordów, w ogrodzie coraz gorzej wyglądające kwiaty na rabatach i drzewach owocowych. Coś mi się wydaje, że po ostatnich przymrozkach słabo będą owocować, pomimo tego, że wcześniej pszczółki skrupulatnie je oblatywały. Obecnie raczej robotnice pełniące funkcję żołnierzy muszą coraz częściej wymuszać na młodych pszczołach, aby nie wychodziły na wylotek ula, z uwagi na temperaturę. Dziś w nocy nawet padał deszcz z gradem, a wiatr obudził mnie w nocy kilka razy- tak świstał na zewnątrz.
Pomyślałem, że warto zastanowić się jeszcze raz nad tematem gospodarki pasiecznej na danym typie ula- drewniany, ocieplony WLKP. Ciekawy wydaje mi się opis swojej gospodarki jaką zamieścił na FB, Andrzej i Beata Cegiełko. Szczególnie aspekt używania beleczek między-ramkowych. Stosowane one są, z tego co wiem, tylko w Polsce. Mają one raczej więcej przeciwników niż zwolenników. Dodatkowo wielu młodych pszczelarzy, a już na pewno tych z dużymi pasiekami będzie kręcić nosem i twierdzić, że to kłopotliwe, czasochłonne, że łatwiej używać ramek hoffmanowskich. Ale?
Obecna pogoda udowodniła, że ul przy stosowaniu beleczek jest bardziej dostosowany do zmiany pogody i wszelkich ruchów z półnadstawką, czy też korpusami. Ja kiedy przed załamaniem pogody założyłem półnadstawkę, bo mi się „gniazdo wylewało”, a potem z powodu ochłodzenia pszczoły wróciły do korpusu gniazdowego zastanawiałem się co dalej? Czy zdjąć półnadstawkę, aby zmniejszyć im powierzchnię do ogrzania gniazda, czy może użyć płótna i przykryć gniazdo? Gdybym miał beleczki wystarczyłoby, abym założył beleczkę skrajną, czyli zamknął gniazdo i po problemie. Należy tu pamiętać, że wszelkie przeglądy i otwarcia ula należy ograniczać, bo temperatura na zewnątrz tylko około paru stopni C.
Dodatkowo jeśli stosujemy beleczki mamy więcej dostępnego propolisu, którym pszczoły kitują, jeśli tego potrzebują i regulują sobie wentylację i ciepło w gnieździe. A propolis przecież to wspaniały lek na wiele problemów zdrowotnych skóry i nie tylko. Jest substancją o doskonałych własnościach przeciwgrzybicznych i przeciwbakteryjnych. Propolis można stosować na choroby układu oddechowego, pokarmowego, choroby skóry, rany i oparzenia. Wspomaga leczenie pęcherza, żołądka, jelit i dwunastnicy, czy łuszczycy. Jest też stosowany jako antybiotyk uodparniający na zachorowania okresu grypowego. Pszczelarze mogą dostarczyć propolis w postaci grudek, proszku, czy wyciągów spirytusowych. W aptekach występuje w postaci tabletek, pudrów, aerozoli, maści, pomadek, pudrów, czy czopków. Należy jednak pamiętać, że u osób skłonnych do alergii, może on sam takie reakcje wywoływać.
Ja korzystając z przerwy wymuszonej przez pogodę, w pracach w pasiece, postanowiłem oczyścić posiadane beleczki między ramkowe z poprzednich sezonów i przywrócić je do łask w posiadanych ulach drewnianych. Wykonałem więc ich oczyszczenie, czyli zeskrobanie kitu dłutem pasiecznym. Później sporządziłem nalewkę ze spirytusem w stosunku wagowym 100 g spirytusu, 40 g wody i 15 g propolisu. Odstawiamy ją potem w ciemne miejsce na 14 dni. Mieszamy ją codziennie, następnie cedzimy przez papierowy filtr przelewowy do kawy i gotowe. Stosowanie np. na okres grypowy: 15 kropli do łyżeczki do miodu, czy herbaty 2 razy dziennie i po problemie. Na zdrowie! Więcej informacji np. na stronie:

www.pasieka.rostkowski.info-propolis >>>

piątek, 14 kwietnia 2017

Jakie ule wybrać? cz.3

Skrajna ramka też zapełniona, miód zasklepiony, pierzga, pyłek.
Postanowiłem opisać Wam ostatnie zdarzenie w mojej pasiece, które wg mnie jest bezpośrednio związane z charakterystyką uli, na których gospodaruje. Mam na myśli wielkość ramki WLKP i najczęściej stosowaną ilość ramek w jednym korpusie. Jeden korpus w ulu WLKP składa się z 10 ramek. A więc do rzeczy. Moje ule były już po pierwszych przeglądach. Miały już wcześniej zmienione dennice, na nowe. Jak ktoś nie ma podwójnych dennic, oczywiście może je zwyczajnie oczyścić i zdezynfekować. Wcześniej oceniłem też stany i zdrowie rodzin. Wszystkie roje były zdrowe i silne po zimie. Tak naprawdę to z wyjątkiem jednej rodziny, ale to temat na inny post. Stany zapasów miodu, też powyżej 2 ramek na rodzinę. Zacząłem też wiosenne pobudzanie. Na ramkach znalazłem pyłek, pierzgę, czerw kryty i otwarty, no i oczywiście matki (jeśli są jajeczka i czerw, to nie ma potrzeby szukać matek i je wyziębiać). Wcześniej zacieśniłem też ramki. Rodziny obsiadały co najmniej 8 ramek. Jak pogoda pozwalała, zbierały już sukcesywnie pyłek z rosnących w pobliżu kwiatów: zawilca, szafirka, przebiśniegów, krokusów oraz leszczyny, wierzby i rozpoczynających kwitnienie drzew owocowych (mirabelek, czereśni, wiśni, śliw). Pogoda dzień przed opisywanym przeglądem była słoneczna, z temperaturą dochodzącą nawet do dwudziestu kilku stopni. Wtedy w kilku ulach zauważyłem dużo pszczół, tzw. "brody". Postanowiłem sprawdzić, czy matki w takich dobrych warunkach pożytkowych mają jeszcze, gdzie czerwić? Czy całe ramki nie są już zapełnione pyłkiem, pierzgą i miodem i w związku z tym są ograniczone w czerwieniu? No i okazało się, że miałem dobre przeczucie. W ulach nie było już miejsca dla czerwienia. Dla przykładu zamieszczam zdjęcie ostatniej skrajnej ramki, gdzie cały plaster jest zajęty przez: 1/3 miód zasklepiony, reszta to; nakrop, pierzga i pyłek. W pozostałych ramkach było jeszcze więcej miodu. Dodatkowo pod ramkami pszczoły zaczęły budować dziką zabudowę. Ponieważ, w tym roku zamierzam pierwszy raz zebrać miód trzy razy, moim celem jest maksymalny i szybki wzrost siły rodzin. Jest taka zależność, która mówi, że masa pszczół w rodzinie powyżej 2 kg powoduje do kwadratu wzrost produkcji masy miodu, oczywiście przy spełnieniu zaspokojenia pożytków dla rodziny. Postanowiłem więc, w tych rodzinach dla osiągnięcia ich siły, czyli ciągłości czerwienia, oprócz pobudzania dodać półnadstawkę, aby do półkorpusu znosiły pożytek oraz częściowo przeniosły wcześniejsze zbiory z dolnego korpusu do góry. W korpusie gniazdowym natomiast, dodać ramkę suszu, aby matka miała, gdzie czerwić. Wiadomo, że w takiej sytuacji pszczoły mają większą powierzchnię do ogrzania i istnieje niebezpieczeństwo wyziębienia czerwiu. Na drugi dzień okazało się, że moje obawy się sprawdziły. Pogoda się załamała i dni obecnie oscylują wokół 10 st C. Nie jest to korzystne dla rodzin. W tej obecnej sytuacji rodziny mają większą powierzchnię do ogrzania. Reasumując ule WLKP 10 ramkowe wymusiły rozszerzenie o półnadstawkę. Gdybym miał do dyspozycji ul 12 ramkowy wystarczyłoby dodać tylko dwie ramki i byłoby po problemie. Obecnie w tym okresie niestabilnej pogody wiosennej, aby optymalizować warunki rozwoju dla pszczół ul WLKP 10 ramkowy się nie sprawdza, gdyż wymusza niepotrzebną pracę dla pszczelarza, a pszczołom utrudnia rozwój.
Dla osób stojących przed wyborem rodzaju ula mam swoje wnioski, po tym wydarzeniu. Po pierwsze kierujcie się typem gospodarki pasiecznej, jaką zamierzacie prowadzić (stacjonarna, czy wędrowna). Rozważcie wtedy ciężar i wytrzymałość ula oraz jego kształt (brak wystających elementów), co ułatwia przewożenie. Natomiast zawsze warto, aby każdy rodzaj uli stosowanych przez Was, posiadał dobry współczynnik izolacji cieplnej. Rodziny zużywają wtedy mniej energii na ogrzanie rodziny oraz na pracę,w przypadku konieczności wentylowania go przez pszczoły, gdy jest gorąco.Wg mnie ważne jest też, aby dla ergonomii pracy możliwe było trzymanie ramki z miodem i pszczołami, jedną ręką (ciężar) oraz, aby szerokość wystającej części ramki, za którą trzymamy był wystarczający (pewny chwyt). Te warunki może według mnie spełnić ramka: Zandera, Ostrowskiej i Langstroth'a. Oczywiście w ograniczaniu rozmiaru ramki w ulach korpusowych jest granica np. będzie nią wielkość kłębu zimowego, który optymalnie wynosi około 20 cm średnicy. Można ten wpływ minimalizować zimując rodziny jedna nad drugą przy stosowaniu gospodarki korpusowej. Jeśli jednak Wasz wybór padł na ul WLKP, to polecam mniej popularny, większy ul 12 ramkowy, który oczywiście będzie miał też wadę, korpus będzie cięższy :-) Dodatkowo myślę, że przy odpowiednio dużych pożytkach, przyszłość należy do gospodarki korpusowej, a nie ramkowej, czy mieszanej, jak ma to miejsce w ulu WLKP. Ale tak to jest z kompromisami :-) Ale żeby nie było, że jest idealnie, coś w tej gospodarce korpusowej mi się nie podoba. A mianowicie masowość produkcji. Nie ma tam miejsca, "na uważanie" na każdą pszczółkę w trakcie przeglądu. Tutaj wspomnę o korpusach bezfelcowch, które pozwalają, w trakcie przeglądów na „oszczędzanie pszczółek”, kiedy układamy korpusy na siebie, gdyż wykonujemy ich suwanie, a nie nakładanie. Jednak kiedy ul nie ma felców, zbytnio nie nadaje się do transportu, czyli gospodarki wędrownej. Reasumując, każdy musi wybrać sam to, co dla niego będzie najwygodniejsze i dostosowane: gospodarka, pożytki, klimat (temperatura) i ilość przeznaczanego czasu na własne prace. Życzę trafionych wyborów. Ja też jeszcze ciągle się uczę i następne zakupy uli przede mną :-)

środa, 5 kwietnia 2017

Miodarka- wirówka wykonana samodzielnie- (ang. handmade).



Każdy pszczelarz, który stosuje gospodarkę prowadzoną na ramce z węza, potrzebuje miodarki do odwirowywania miodu z plastrów. Choć dla amatorów możliwe jest inne rozwiązanie np. prowadzenie gospodarki ekologicznej bezwęzowej (np. amerykańskie ule trapezowe). Zainteresowanych odsyłam do strony:

http://www.bushfarms.com/bees.htm , czy też http://wolnepszczoly.org/linki/. Możliwe też jest budowanie barci w pniach i umieszczanie ich na drzewach (Kaukaz, Armenia).

Ja, póki co gospodarzę na ramkach z węzą. Potrzebna mi więc była miodarka, którą zdecydowałem się wykonać sam. Moja koncepcja budowy miodarki narodziła się po obejrzeniu filmiku na Facebook’u na pewnej greckiej stronie.

Ponieważ w przypadku zakupu profesjonalnych miodarek jest to wydatek kilku tysięcy złotych, co nie jest koniecznie na początku przygody z pszczelarstwem. Istnieją inne rozwiązania. Można kupić używana miodarkę ręczna lub też wykonać ja samemu. Ja spróbowałem tego drugiego rozwiązania, które na początek wydało mi sie dobrym rozwiązaniem i nie żałuję. Moja rodzina i przyjaciele nie narzekają na jakość miodu :-) Wydatki, które poniosłem, pomimo jednostkowej produkcji to tylko 230zł. Cena jest więc dużą zaletą takiego rozwiązania. Oczywiście nie liczę tu napędu, którym jest wiertarka elektryczna, którą każdy ma w domu i można ją do tego celu wykorzystać. Oczywiście należy jeszcze dodać do tego swoją pracę, która jest bezcenna :-) Na koniec dodam, że moja konstrukcja jest niedoskonała i należy ją traktować jako pierwszą wersję. Jest to raczej koncepcja, na której możecie oprzeć swój projekt. Ponieważ miałem na Facebook’u kilka zapytań na jej temat, zamieściłem jej szkic, cennik i zdjęcia wykonanej przez siebie miodarki. Obecnie już wiem, że wprowadziłbym kilka modyfikacji, aby poprawić jakość pracy. Zmieniłbym kilka rzeczy np. pokrywę wykonałbym jako dzieloną, otwieraną na zawiasach, a napęd umieściłbym pod miodarką z mocowaną wiertarką. Obecnie przełożenie napędu wykonałem z grubego sznura, działającego jak sprzęgło i jest u góry. Dodatkowo warto by zastosować kasetę wewnętrzną radialną, co umożliwiłoby wirowanie obydwu stron plastrów jednocześnie. Skorzystajcie z tych rad i wykonajcie pierwszą swoją wirówkę do miodu sami. Powodzenia!