czwartek, 15 czerwca 2017

Nieudane poddanie matki, bez jej ścięcia przez rodzinę pszczelą.

W poście opisuję, jak wygląda nieprzyjęta klateczka, po podaniu matki do rodziny pszczelej.
W poprzednim filmie (Podawanie matek jednodniówek NU (czyt. nieunnasienionych) w klateczce na próbę kitowania- przyjęcia w rodzinie pszczelej.) pokazałem, jak bezpiecznie poddać do rodziny matkę. Dla uzupełnienia usystematyzuję. Najpierw należy dokładnie sprawdzić, czy w rodzinie nie ma innej matki. Jeśli nie możemy jej znaleźć to również należy poszukać złożonych jajeczek. Jeśli są to oczywiście oznacza, że matka jest w rodzinie lub kilka dni temu była. Dodatkowo, jeśli na plastrach są budowane mateczniki rojowe lub ratunkowe należy je przenieść lub zniszczyć. Robimy to w celu spowodowania poczucia bezmateczności w rodzinie pszczelej lub też likwidacji nastroju rojowego. Bezmateczność znacząco zwiększa szansę przyjęcia nowej matki. Można do podziału rodziny na dwie (z matką i bez matki) stosować ang. Cloake board. Niektórzy pszczelarze poddają matkę NU, jednodniówkę bezpośrednio na plaster. Oczywiście jest to też możliwe. Jednak z uwagi na możliwość pomyłki, czyli niewłaściwej oceny nastroju rodziny pszczelej, gotowości przyjęcia nowej matki, czy inaczej klasyfikacji rodziny pszczelej jako bezmatecznej, przytaczam tu metodę zwiększającą bezpieczeństwo jej poddawania. Czyli poddanie w klateczce, z późniejszą kontrolą kitowania samej klateczki, przed jej otwarciem i uwolnieniem matki. Na filmie widać efekt nieprzyjęcia nowej matki. Klatka została zakitowana kitem pszczelim, a pszczoły ze świty NU królowej ścięte.
Dzięki rozpoznaniu tego symptomu nieprzyjęcia, czyli zakitowania klateczki, mogłem ją jeszcze wyjąć z tej rodziny i poddać do przygotowanego odkładu. Więc moim zdaniem metoda jest pożyteczna i polecam ją początkującym pszczelarzom.

Film: Jak wygląda klateczka z nieprzyjętą matką i pszczołami >>>> https://www.youtube.com/watch?v=vu6Y6mBtPic

sobota, 10 czerwca 2017

Brak matek użytkowych, a konieczność ich hodowli na pasiece.

Z uwagi na moją nieobecność urlopową, w dwóch rodzinach miałem braki matek. Pierwszy przypadek przez wyrojenie się jednej z rodzin (odzyskałem rój), a w drugim przypadku po moim podziale rodziny, gdzie prawdopodobnie w trakcie oczyszczania dzikiej zabudowy w dennicy uszkodziłem matkę. Postanowiłem więc kupić matki. Zauważyłem jednak, że z uwagi na zimny kwiecień na rynku brakuje matek użytkowych. Próbowałem u kilku hodowców, również przez znajomych pszczelarzy- bez sukcesu.

Film1-Konieczność hodowli matek użytkowych na pasiece >>>>
Udało mi się wreszcie zamówić u Państwa Różyńskich– Pszczoły Kaukaskie, które to też posiadam na pasiece. Hoduje również trutnie w rodzinach. Podawanie matek z innych pasiek wzbogaca genetycznie posiadaną linie pszczół i zmniejsza prawdopodobieństwo chowu wsobnego.

Film2- Podawanie matek jednodniówek NU (czyt. nieunnasienionych) w klateczce na próbę kitowania- przyjęcia w rodzinie pszczelej. >>>>
https://www.youtube.com/watch?v=KpN9EyZfc0o

 Warto też pamiętać, że pełna rodzina skład się z trutni. Koegzystencja ich w rodzinie w trakcie sezonu użytkowego (wg. kolegi Krzysztofa J. z Poznania) zwiększa produkcję miodu. Wykonano badania potwierdzające, że rodzinom, którym nie usuwano czerwiu trutowego i nie stosowano ramki pracy przyniosły za cały sezon średnio o 16,2 kg miodu więcej, niż rodziny, w których wycinano czerw trutowy. Jednym słowem my pszczelarze nie powinniśmy przeszkadzać pszczołom, a one nam się odwdzięczą. Oczywiście walka z varroa destructor musi być stosowana. Z każdego doświadczenia najlepiej wyciągnąć wnioski. Ja postanowiłem, że muszę zająć się też hodowlą matek użytkowych na własne potrzeby pasieki. Zróbcie to samo!


niedziela, 4 czerwca 2017

Podróże za pszczołą- Kreta GRECJA cz.3 Spotkanie z pszczelarzem z Krety


W pierwszej części relacji z Krety obiecałem Wam relację ze spotkania z pszczelarzem z Krety na jego pasiece. Zorganizowanie tego nie było łatwe. Większość pszczelarzy z tradycjami rodzinnych pasiek liczy około 200 uli. Prowadzą oni najczęściej gospodarki wędrowne rozlokowane po około 20 uli i są przewożone w góry, z dala od uczęszczanych głównych dróg. Jest ich stosunkowo dużo, w całej prowincji Lasiti. Zimą w wysokich górach, gdzie temperatura spada poniżej zera pasieki są zwożone do miejsc cieplejszych. Ciekawostką jest też numerowanie uli unikalnym numerem potwierdzającym przynależność do danego pszczelarza. Może to jest też przyszłość u Nas w kraju? Kiedyś przed II wojną, z uwagi na cieszącą się dobrą opinię zawód pszczelarza był zwolniony ze składania przysięgi w sądzie. Dziś kradzieże uli są zmorą. Mam nadzieje się to zmieni. Ale do rzeczy.
Pomimo dużej ilości pasiek trudno mi było znaleźć pszczelarza ze znajomością języka angielskiego. Jednak jak się ma wiarę to wszystko jest możliwe. Udało mi się to w trakcie wycieczki do miasta i portu Ag.Nikolaos (czytaj Św.Mikołaja, czyli miasteczka, gdzie faktycznie bywał historyczny Św.Mikołaj, patron marynarzy i dobroczyńca, który odwiedza Nas w święta Bożego Narodzenia. Choć dzieci najczęściej myślą, że przybywa on z dalekiej północy ze śnieżnej Laponii, dzisiejsza Finlandia. Ale nie wyprowadzajmy ich z błędu :-) Ciekawa jest ta zbieżność miejsca ...
W trakcie podróżowania po wschodniej części wyspy dotarłem więc, do wioski Krasi, w pobliżu Mochos, gdzie znalazłem jedną z pasiek. Film z tej wizyty zamieszczony jest w poście Kreta cz.1. Drugą pasiekę nagrałem niedaleko Gortyny. Filmy te zamieszczam poniżej.

Film pasieka koło Gortyny cz.1 >>>>
https://www.youtube.com/watch?v=xKr8kvn5sdU

Film pasieka koło Gortyny cz. 2 >>>>
https://www.youtube.com/watch?v=lSJ4gD4MciE

Pasieka powyższa znajdowała się w górach przed zjazdem na płaskowyż w okolicach Gortyny, gdzie głównie znajdują się tereny rolnicze. Dawniej Gortyna za czasów panowania Rzymian była stolicą Krety.
Ruiny Pretorium, miejsce stacjonowania żołnierzy rzymskich 
W trakcie kolejnej wycieczki statkiem na wyspę Spinalonga (dawna wyspa zesłań ludzi chorych na trąd) w sklepie z pamiątkami, rękodziełem i produktami regionalnymi rozmawiając ze sprzedawczynią okazało się, że jej tata jest pszczelarzem. Znowu szczęście uśmiechnęła się do mnie. Ustaliliśmy spotkanie na kolejny wieczór.
Brać pszczelarska :-)
Rozmawialiśmy o specyfice pszczelarstwa w Polsce i na Krecie. I tak dowiedziałem się paru informacji o pszczelarstwie na Krecie. Ule z uwagi na klimat i dostępność materiału, są wykonywane z drewna o grubości około 2 cm. Ze względu na gospodarkę wędrowną- przewożone korpusy posiadają klamry do ich spinania. Sezon trwa przez 8 miesięcy. Pszczelarze wykonują 4 do 5 miodobrań. Średnia z jednego miodobrania na ul to ponoć 20 do 25 kg. Stosują rodnie i najczęściej jedną nadstawkę jako miodnie. Chociaż też przy dużych pożytkach, jeśli rodzina ogranicza matkę w czerwieniu i zalewa rodnię, to z niej bez stosowania krat odgrodowych pozyskują ramki z miodem. Specjalnością pszczelarzy z Krety są miody tymiankowe i miód sosnowy. Wcześniej w odcinku Kreta cz.2 zamieściłem film ze sklepu z miodami, gdzie Pani prezentuje różne wersje miodu tymiankowego. Tymiankowy jesienny i wiosenny w jednym słoiku (tworzą dwie warstwy), tymiankowy mieszany z wielokwiatami takimi jak (savory- ostre w smaku zioła, malotira-sideritis syriaca- pol.Gojnik), ebenos- ebenus cretica). Ciekawostką jest, że z uwagi na temperaturę i konsystencję miód ten nie krystalizuje się i jest płynny. Od dziś rana mogę dodać swoją ocenę smakową. Postanowiłem otworzyć podarowany od nowego przyjaciela pszczelarza z Krety miód. Nie taki ze sklepu (marketu), tylko ten wyjątkowy od PSZCZELARZA. Pamiętajcie zawsze, jeśli tylko to możliwe kupujcie miody od pszczelarzy i zwracajcie uwagę na ich jakość! Wspierajcie rękodzieło i wyroby lokalne. W nich jest praca, tradycja i jakość. Ja potwierdzam to na filmie.

Film- moje pierwsze, w tym sezonie truskawki. >>>>
https://www.youtube.com/watch?v=WXBcwYyxr38

Moje pierwsze w tym roku truskawki również kupiłem na targu lokalnym i od lokalnego producenta pod Poznaniem. Właśnie pierwszy raz, w tym sezonie kupiłem truskawki i zrobiłem kefir (truskawki, maślanka i miód)- polecam i na zdrowie!

Co do smaku samego miodu tymiankowego, który smakowałem, to potwierdzam, że jest smaczny, kremowy, aromatyczny- tymiankowy, nie za słodki i dość twardy, pomimo konsystencji płynnej. Prawie tak dobry jak mój jesienny, świeży nawłociowy :-)