czwartek, 19 października 2017

Moja walka z pasożytem pszczół - warozza (łac. Varroa destructor).

Odwiedziłem ostatnio kolegę w Poznaniu, który ma klika pasiek w mieście i na jego peryferiach. Opowiedział mi o swoich problemach z w Varroa destructor, czyli z pasożytem pszczół. Stracił on w tym sezonie już kilka rodzin. Zastanawialiśmy się więc, nad skutecznymi metodami walki lub raczej ograniczenia populacji tego pasożyta w rodzinach pszczelich. Myślę, że nie ma możliwości wyeliminowania tego pasożyta z rodzin w 100%. Pewne jest to, że trzeba, z tym pasożytem pszczół walczyć. Według mnie, aby ta walka była skuteczna należy stosować różne metody do walki z jego populacją w poszczególnych rodzinach. Ja właśnie tak robię. Stosuje kilka metod i jak na razie są one na tyle skuteczne, że jestem z nich zadowolony. Na swojej pasiece stosuje hodowlę rotacyjną, polecaną między innymi przez Instytut w Getyndze w Niemczech, z którą polecam zapoznać się na youtobe.Zamieszczam link:
https://www.youtube.com/watch?v=FVk1LVQ5K98

Stosuje kompleksowo wymienione poniżej zabiegi i mogę powiedzieć, że są one skuteczne:
1. po pierwszym miodobraniu w czerwcu robię zsypańce z kilku rodzin i tworzę nowe rodziny. Eliminuję hodowlę wsobną , czyli zakupuję od zawodowych hodowców nowe matki, często NU- nieunasiennione, które są unasienniane przez moje trutnie z rodzin KP (pszczoła kaukaska primorska), przykładowy film poglądowy:
http://bzyki.shoplo.com/strona/rotacyjna-hodowla-pszczoł

2. w pozostałych rodzinach innych niż pszczoła KP stosuję ramkę pracy, gdzie wycinam czerw trutowy, ograniczając rozmnażanie się warozzy. Nie wykonuje tego zabiegu w rodzinach z pszczołą KP, z uwagi na hodowlę w nich trutni w celach hodowlanych.

3. od roku stosuję na pasiece komórkę wezową 5,1mm, która utrudnia złożenie jaj i rozwój larw warozzy i widzę efekty tego zabiegu.

4. rozwijam te linie posiadanych rodzin (hodowla matek), w których zauważam duży instynkt oczyszczający. Można to sprawdzać podając do rodzin np. liście itp. sprawdzając ich usuwanie przez rodzinę, czy też samą czystość dennicy ula

5. stosuje zioła do podkurzacza, które wg. "starej szkoły" powodują zwiększenie instynktu behawiorystycznego u pszczół oraz nie są tolerowane przez samą warozzę (np. drzewko- sumak octowiec)

6. Wreszcie leczę rodziny metodą ekologiczną, stosując kwas organiczny- mrówkowy. Jest to jedna z nielicznych metod dopuszczona przez organizacje ekologiczne, gdyż nie przenosi się substancja czynna do miodu. Stosowanie jej w pasiece pokazuje na filmie.
Opis podania do rodziny pszczelej 70%-go kwasu mrówkowego, w żelu jako metoda walki z warozzą oraz jej wynik. Uwaga: Należy uważać, aby nie poparzyć się (oczy, skóra). Nie dopuszczać do bezpośredniego kontakt skóry i oczu z substancją czynną oraz jej oparami. Leczenie rodziny polega na podaniu nad korpusem rodziny pszczelej - żelu z firmy Bio Api. Podanie nastąpiło przez okres dwóch dni, od 16 do 17.10.2017, w temperaturze atm. w południe wynoszącej 20st.C. Temperatura reguluje ilość odparowanego kwasu z żelu. Opary kwasu są cięższe od powietrza, więc opadają na dno ula, co powoduje bezpośredni kontakt oparów kwasu w całym ulu, również wewnątrz komórek zasklepionych. Do kontroli osypu warozy służy szuflada z dennicy, dodatkowo pokryta papierem - nasączonym olejem lnianym w moim przypadku (może być olej słonecznikowy), do którego w trakcie zabiegu przyklejają się martwe lub żywe roztocza warozzy. Poniżej zamieszczam linki z filmami:
film 1 (wprowadzenie, na czym polega metoda)
https://www.youtube.com/watch?v=HeJnbqVmMM4
film 2 (aplikacja żelu)
https://www.youtube.com/watch?v=q5v-Quyv5P8


Spostrzeżenia i wyniki: Po dwóch dniach aplikacji leku, na całej powierzchni szuflady dennicy znajdowały się martwe pasożyty. Dla łatwiejszej oceny ich ilości zastosowałem przybliżenie. Wyznaczyłem powierzchnię 1 dm2 (część szuflady dennicy) i policzyłem dokładnie znajdującą się na niej ilość pasożytów; około 4 sztuk martwej warozzy. Jest to metoda poglądowa stosowana do oceny skuteczności. Wynika z tego, średnia ilość osypanej warozzy, z całej leczonej rodziny, tzn.: 3,75dm x 3,75 dm = 14 dm2, czyli 4 sztuki x 14 dm2 = 56 sztuk pasożytów. Oczywiście należy tu dodać, że część pasożytów nie zginie. Dodatkowo znalazłem dużo sztuk pasożytów na zewnątrz szuflady, które najprawdopodobniej chciały się wydostać schodząc po ściankach ula ku dołowi. Wadą metody jest też oddziaływanie na same pszczoły. Następuje pogorszenie przekazywania przez rodzinę feromonów, co zakłóca ich komunikację. Może też prowadzić do ich osypu. U mnie na dennicy znalazłem 3 sztuki martwych pszczół, przyklejonych do dennicy. Inne spostrzeżenie to widać też dużo części starych odwłoków i innych "śmieci", pochodzących z ramek, ula i komórek pszczelich. Myślę, że jest to dowód na usuwanie wszelkich zanieczyszczeń z ula i wzajemne oczyszczanie się pszczół. Oczywiście należy tu dodać, że część pasożytów nie zginie. Rodzina na koniec leczenia wykazywała też nerwowość - "szum" po otwarciu daszka. Linki do filmów na temat zastosowania przeze mnie tej metody :
1. film 4 (wyniki leczenia)
https://www.youtube.com/watch?v=IyIPPpIwyQ8&spfreload=10

2. zdjęcie 1 (1dm2)

3. zdjęcie 2 (strzałka na pojedynczą warozzę)
4. zdjęcie ostatnie (warozza poza dennicą)
Metoda jest ekologiczna, gdyż nie powoduje przenoszenie czynnika- kwasu do produktów pasieki np. miodu. Przy innych metodach zastosowania ciężkiej chemii (np. paski) przenika ona do produktów, tzn. jej substancja czynna pojawia się również w miodzie.

Definicja: Warroza – choroba wywoływana przez roztocza- Varroa destructor, rozwijające się na czerwiu i na dorosłych osobnikach pszczół miodnych. Samice roztoczy żywią się hemolimfą zaatakowanych owadów. Cykl rozwojowy to 9-10 dni. W tym czasie samica roztocza składa w zasklepionych komórkach z czerwiem od 3 do 6 jaj, z których rodzi się około 2/3 samic i 1/3 samców. Samice osiągają wielkość 1,6 mm szerokości i 1 mm długości. Zaatakowane rodziny pszczele wiosną bez pomocy człowieka giną już jesienią, a wystarczy zakażenie wiosenne na poziomie 10 roztoczy.